Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

18.Europejski Port Wrocław-relacja z niedzieli i podsumowanie


NIEDZIELA/DZIEŃ TRZECI I PODSUMOWANIE

Im bliżej końca, tym człowiek mniej sił ma na uczestniczenie we wszystkich festiwalowych wydarzeniach. Dlatego nie trafiłam na niedzielny Klub Festiwalowy, na dodatek padł mi aparat, więc z góry przepraszam, ale zdjęć dziś nie będzie.

Moja Portowa niedziela rozpoczęła się „Odsieczą", czyli czytaniem najciekawszych autorów, którzy są już po debiucie i po raz pierwszy uczestniczą w Porcie jako pełnoprawni poeci. Spotkanie poprowadził Karol Maliszewski, który w krótki aczkolwiek bardzo ekspresywny sposób przedstawił sylwetki swoich gości. A było ich ośmioro: Tomasz Bąk-ten to mi do gustu przypadł baaardzo, Waldemar Jocher, Izabela Kawczyńska, Grzegorz Kwiatkowski, Barbara Klicka, Dawid Majer, Przemysław Owczarek i na koniec wisienka na osiemnastkowym torcie-Jakobe Mansztajn, który w pięć minut przedstawił dziesięć rewelacyjnych tekstów.

Zaraz po „Odsieczy" zostałam wrzucona w „Nowe sytuacje". Tym razem w nieoczywistym połączeniu znaleźli się Jerzy Jarniewicz i Katarzyna Jakubiak. Poezja i proza. Prowadząca spotkanie Zofia Król przeprosiła w imieniu Julii Fiedorczuk, która nie mogła dotrzeć na spotkanie, jej wiersze z tomiku „tuż-tuż" przeczytała Barbara Klicka. Została zachowana sobotnia formuła spotkania- najpierw prezentacja tekstu („Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną" -Jerzy Jarniewicz, „Nieostre widzenia" Katarzyna Jakubiak), a później krótka rozmowa na temat metod tworzenia.

Moja impreza Portowa zakończyła się spotkaniem z Jorie Graham, poetką, laureatką nagrody Pulitzera. W Biurze Literackim wyszedł wybór wierszy jej autorstwa pt. „Prześwity. Wiersze wybrane: 1980-2012".  A wybierali i przekładali w duecie Ewa Chruściel i Miłosz Biedrzycki. Spotkanie z poetką poprowadził Grzegorz Jankowicz. Niezwykle ciekawa to była rozmowa przerywana czytaniami w wykonaniu Jorie Graham oraz tłumaczy. Poetka opowiadała o wielkiej roli wyobraźni, przyrodzonej cechy każdego z nas, która pozwala dotknąć niedotykalnego, powiedzieć niewypowiedziane oraz usłyszeć niesłyszalne. Dzisiejsza jednostka nie ma kontaktu z naturą, rola poezji, której istotą jest wyobraźnia, to przywrócenie tej utraconej relacji między człowiekiem a przyrodą. Ekfraza to gatunek poetycki, w którym Jorie czuje się najlepiej. Jest to poezja opisująca dzieła sztuki, ale etymologia nazwy nawiązuje do zwracania się do kogoś, mówienia do niego, by słowem poruszyć wyobraźnię.  Świat wyobrażony jest światem przedstawionym, który łączy się z czasem rzeczywistym. 

I tym oto akcentem zakończyłam swe świętowanie osiemnastych urodzin jednego z najważniejszych festiwali literackich w Europie. Na koncert Kim Nowak już nie dotarłam, ponieważ nie jest to moja muzyczna fascynacja.                  Czas na refleksje.

Nie ma co ukrywać- bawiłam się świetnie. Nowe projekty wymyślone przez Artura Bursztę i jego ekipę fenomenalnie się sprawdziły. Zmieniła się formuła czytań i jest to dobra zmiana. W poprzednich edycjach poeci wychodzili na scenę i przez ok. 20 min. czytali swoje wiersze. Na 18.Porcie pojawili się prowadzący, którzy dyskutowali o tym i o owym ze swoimi bohaterami. To w jaki sposób przeprowadzane były rozmowy zależało już od moderatorów. Było zatem i poważnie i wesoło. Na wysokości zadania stanęli prof. Stanisław Bereś prowadzący wieczór jubileuszowy Bogusława Kierca i Ryszarda Krynickiego oraz Aleksander Nawarecki odprawiający dziady podczas wieczoru poświęconego projektowi „Poezja polska od nowa". Świetnym pomysłem było założenie Klubu Festiwalowego, który prezentował najciekawszych gości danego dnia. Została również wprowadzona scena offowa, na której po całodziennych i wieczornych atrakcjach każdy mógł zaprezentować swoje wiersze.
Pozostałe stałe projekty obecne na Portach („Laboratorium",  „Połów", „Odsiecz", dyskusje) jak zwykle gromadziły swoich fanów.
Koncerty Lecha Janerki i Strachów na Lachy zorganizowane w ramach projektu „Piosenki na papierze" były prawdziwymi rarytasami.
Trzeba przyznać, że dyrektor Biura Literackiego potrafi zorganizować niezłą imprezkę.
A na koniec mała perełka - dowcip zasłyszany z offowej sceny:
Przychodzi Artur Burszta do sklepu papierniczego. Ekspedientka pyta, co podać.
Artur Burszta: Klej.
Ekspedientka: Ale jaki?
Artur Burszta: Biurowy. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.