Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

środa, 25 lipca 2012

Jacek Hugo Bader "Dzienniki kołymskie"


 


Autor: Jacek Hugo-Bader
Tytuł: Dzienniki kołymskie
Seria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2011







Trakt Kołymski liczy ponad dwa tysiące kilometrów. Trasa zaczyna się w Magadanie i kończy w Jakucku. To tereny zupełnie niesprzyjające człowiekowi, okryte haniebną historią. To wzdłuż traktu ciągnęły się lagry, w których więźniowie zmuszani byli do katorżniczej pracy przy wydobyciu złota. Kołyma pochłonęła tysiące istnień. Ostatnia książka Jacka Hugo-Badera pt. „ Dzienniki kołymskie" to zapis podróży jaką odbył autor wzdłuż Traktu Kołymskiego. „Jadę na Kołymę, żeby zobaczyć, jak się żyje w takim miejscu, na takim cmentarzu. Najdłuższym. Można się tu kochać, śmiać, krzyczeć z radości? A jak tu się płacze, płodzi i wychowuje dzieci, zarabia, pije wódkę, umiera? O tym chcę pisać. I o tym, co tu jedzą, jak płuczą złoto, pieką chleb, modlą się, leczą, marzą, walczą, tłuką po mordach".

Jedynym środkiem transportu, który w takich warunkach jest dostępny to autostop. A wiadomo- dla reportera wsiąść do samochodu byle jakiego to przecież gotowy materiał na reportaż.  Ta książka jest w zasadzie o takich ludziach - paputczikach, czyli towarzyszach podróży, których spotykasz tylko raz w życiu, dlatego ich opowieści są szczere, choć często koloryzowane. Taki paputczik opowie Ci kawał swojego życia, wygada się , opowie o takich rzeczach, o których nigdy nikomu znajomemu by nie opowiedział. Natomiast tutaj jest ten komfort psychiczny, że osoby słuchającej już nigdy nie spotkasz- a to skłania do zwierzeń.

Dlatego „ Dzienniki kołymskie" to tak naprawdę nie dziennik z podróży, ale swoista galeria osób, a raczej osobliwości, na których natknął się Bader podczas tej nieco ryzykownej wyprawy. I kogo my tu mamy? Same wariaty, oryginały jakich mało- ma sie wrażenie, że Kołyma to enklawa ludzi nieprzystosowanych do normalnego świata, ale za to świetnie radzących sobie w warunkach ekstremalnych (wyobrażacie sobie żyć przy pięćdziesięciostopniowym mrozie?).
To różnorodne postaci, ale łączy ich jedno- mocny łeb i szerokie gardło, bo przecież przy takich temperaturach trzeba się rozgrzewać jakimiś procentami.
Ale do rzeczy- przez te dwa tysiące kilometrów poznajemy jednego z największych kołymskich złotych oligarchów- Basanskyego. Facet ma forsy jak lodu i szasta nią hojnie. Po ostatniej rozmowie Bader znalazł w kieszeni spodni spory zwitek rubli. I co tu z nim zrobić?
Jest też szamanka Dora, która przepowiada Baderowi, jak będzie wyglądała okładka jego książki, jest gościu, który opiekuje się gadającym kamieniem, jest złomiarz, który potrafi sklecić z odpadków czajnik, meble, a nawet motor. Są wydobywcy złota i człowiek, który wynalazł sposób na przekazywanie pozytywnej energii ziemniakom, po to, by spożywający je ludzie nie starzeli się.
Postaci jest wiele, historii multum, a wśród nich również autor, który czasami zbyt upierdliwie pcha się na pierwszy plan. Bader jest niezrównanym gawędziarzem, jego kolokwialny styl jest lekki i dowcipny. Jednak do końca nie potrafię ustosunkować się do ostatniej książki. „ Dzienniki kołymskie" są bowiem nierówne- opowieść niekiedy porywa (zwłaszcza rozmowa z córką Jeżowa- największego ludobójcy zwanego Krwawym Karłem, albo anegdotka o psie, który widział swoją śmierć na cmentarzu), ale są fragmenty, które nużą. Po tej lekturze moje wyobrażenie dzisiejszej Kołymy o nic się nie wzbogaciło, wręcz przeciwnie- obawiam się, że pogłębiły się moje stereotypy myślowe o rosyjskich ludziach, którzy zalewają się wódką, żyją w nieludzkich warunkach i uciekają od świata i ludzi.

11 komentarzy:

  1. Czy ja Ci już mówiłam, że zwariuję od taj masy książek, które MUSZĘ przeczytać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy ja Ci już mówiłam, że mam tak samo? :)

      Usuń
  2. Ale Cie wzięło na reportaż:) Same perełki wciągasz moja droga. Ja póki co czytałam tylko we fragmentach w DF i były to fragmenty obiecujące wiele. Ale czyż mogło by być inaczej? Wszak to pan Hugo-Bader:) Ale właśnie, właśnie fragmenty z chęcią (zwłaszcza, że w DF zamieszczone zostały chyba te najsmakowitsze kąski), ale całość jakoś mnie nie bardzo pociąga.
    Buziki i odliczam dni do naszego spotkania. Za miesiąc już będziem plotkować:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Papryczko, jak sobie chcesz poczytać więcej to na stronach Wyborczej są dzienniki, bo on to najpierw dla Gazety pisał. A już Was w kalendarz wpisałam :) Doczekać się nie mogę :)

      Usuń
    2. Ach, fakt- na reportaże coś mnie teraz strasznie wzięło.

      Usuń
  3. Mag, co byś chciała w zamian?:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hugo Badera- Dzienniki kołymskie ;)

      Usuń
    2. Oj Hipku Hipku, kupimy Ci na Dzień Hipka :)

      Że nie wiadomo, kiedy jest Dzień Hipka? To tym lepiej, bo to znaczy, że może być kiedykolwiek :)

      Usuń
  4. Jeżow nie Jeżykow!

    Pozdrawiam, Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za wtopa- dzięki już poprawiłam :) Pozdrawiam

      Usuń
  5. Wspaniała książka! Czytanie jej to czysta przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.