Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

poniedziałek, 2 lipca 2012

Anna Bikont, Joanna Szczęsna, Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej






Autorki: Anna Bikont, Joanna Szczęsna
Tytuł: Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012




Taki poeta, pisarz, muzyk, malarz czy też inny artysta, który nie pamięta dat, nie chce podawać faktów ze swojego życia, bo przecież „Zwierzanie się publiczne to jest jakieś gubienie własnej duszy. Coś trzeba zachować dla siebie"- to prawdziwy koszmar dla przyszłych biografów. Gdzie w takim wypadku znaleźć potrzebne do biografii informacje, skoro obiekt i bohater książki nie szastał nimi na lewo i prawo? Pozostają znajomi, krewni i dogłębna analiza twórczości.

Szymborska odsłaniała się w wierszach, ale te nie wystarczyły jej biografkom. Joanna Szczęsny i Anna Bikont udały się zatem w podróż - jakby się mogło wydawać - z motyką na księżyc, ale obie panie widać uparte i zawzięte, z odysei księżycowej wróciły w glorii i chwale. Przyszpiliły naszą noblistkę, powęszyły, poszperały i  wyciągnęły z lamusa na światło dzienne mnóstwo pamiątkowych rupieci Pani Wisławy.

A wszystko zaczęło się od listu rekomendującego od Jacka Kuronia, po którym nasza noblistka stwierdziła, że po „katastrofie sztokholmskiej" (tak zwykła mówić o przyznaniu nagrody Nobla) i tak jej to nie minie, więc lepiej będzie jak już pozwoli dwóm reporterkom zaglądnąć, choćby jednym okiem, do swoich pudeł z rupieciami.

Pani Joanna i Pani Anna miały już prawie napisaną książkę, na którą złożyły się wspomnienia przyjaciół Poetki, ale pewnego styczniowego dnia 1997 roku Pani Szczęsny usłyszała w słuchawce głos Szymborskiej:  „No dobrze, to będziemy uściślać". I w ten oto sposób w kwietniu owego roku została wydana pierwsza biografia Wisławy Szymborskiej „Pamiątkowe rupiecie, przyjaciele i sny".  Po przeczytaniu Poetka stwierdziła jednak, że w tej biografii nie ma w ogóle dramatyzmu tak, jakby ona sama prowadziła życie pozbawione wszelkich trosk- jak motylek. Ale cóż zrobić - wszyscy dobrze wiemy, że noblistka dwie egzystencje prowadziła- tę zewnętrzną , uśmiechniętą z ciepło-ironicznym podejściem do świata, z zachwytem nad każdym listkiem, robaczkiem, chmurką i tę wewnętrzną, do której dopuszczała tylko najbliższych.

 „Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej" to pierwsza tak obszerna publikacja dotycząca życia i twórczości autorki „Dwukropka". Joanna Szczęsna i Anna Bikont uzupełniły swoją poprzednią książkę o nowe fakty z życia Poetki, które miały miejsce po przyznaniu nagrody Nobla, aż do momentu śmierci 01.02.2012 roku. Ciekawym dodatkiem jest rozdział dotyczący relacji Szymborskiej z Miłoszem. Dwóch noblistów, a tak różne charaktery. Miłosz zdawał sobie sprawę ze swego geniuszu, ciągle dopytywał się o opinię na temat swoich wierszy, chciał rozmawiać o poważnych sprawach, nie potrafił odnaleźć się we frywolnym świecie krakusów. A Szymborska...cóż. Podziwiała go, ale z typowym dla siebie dystansem. Jakie było jej rozczarowanie, gdy dna pewnego, znalazłszy się w tej samej restauracji podpatrzyła, że Wielki Poeta zamówił schaboszczaka z kapustą- „To był cios. Wiedziałam wprawdzie, że także poeci czasami coś jedzą, ale żeby wybierali w tym celu dania tak trywialne?". Zostali jednak w przyjacielskich stosunkach i czasem wypili razem wódeczkę.

Książka utkana jest ze wspomnień przyjaciół, którzy wyciągają na światło dzienne różne urocze nawyki Pani Wisławy. Czytamy zatem o słynnych loteryjkach, jej zamiłowaniu do kiczu, niesamowitym poczuciu humoru (jak Pan Michał Rusinek coś przeskrobał to za karę musiał odkręcać słoiki), wieczorach literackich. Dowiadujemy się, że Szymborska nie znosiła teatru, ale za to namiętnie oglądała filmy. Tragedią było dla niej zakończenie serialu  „Niewolnica Izaura", nie kryła się również ze swoją miłością do Andrzeja Gołoty.
Dla miłośników twórczości Szymborskiej nie są to nowe ciekawostki. Wszyscy dobrze wiemy, że autorka  „Chwili" namiętnie paliła papierosy, uwielbiała wysyłać swoim przyjaciołom własnoręcznie zrobione widokówki, lubiła fotografować się pod tablicami z dziwnymi nazwami miast.  Co więc nowego wnosi książka dwóch dziennikarek?

Otóż -  „Pamiątkowe rupiecie" są przede wszystkim próbą zbliżenia się do twórczości Poetki. Naczelną ideą autorek było przekonanie, że ich bohaterka odkrywa się poprzez akty pisarskie. Jestem pełna podziwu dla wnikliwości i ogromnej pracy, jaką wykonały obie biografki. Sama Szymborska, jak jeszcze żyła, odsyłała dziennikarzy do Pani Szczęsnej i Pani Bikont, bo one wiedziały więcej o jej życiu niż ona sama. 

Ale nie tylko o wierszach i o literaturze tu mowa. Spora część książki opisuje epizod komunistyczny. Nie od dziś wiadomo, że Poetka pisała peany pochwalne na cześć Stalina, że była członkiem Partii. Cóż- błąd młodości, z którego Szymborska nie była dumna, ale też nie kajała się przed nikim. Przyznam szczerze, że po przeczytaniu tego rozdziału moje bezgraniczne uwielbienie dla Pani wisławy nieco przygasło. Ale to tylko świadczy o tym, że autorki biografii rzetelnie spełniły swój obowiązek. Niczego nie taiły, nie cenzurowały niewygodnych wypowiedzi, dzięki temu otrzymaliśmy pełnowymiarowy portret Damy Polskiej Poezji.

„Pamiątkowe rupiecie" to również historia niesamowitej przyjaźni z Kornelem Filipowiczem, trudnych relacji z matką i procesie formowania się wrażliwości poetyckiej. Nie wyobrażam sobie, by ktoś kto zaczytuje się wierszami Szymborskiej nie miał tej biografii na półce. Panie Szczęsny i Bikont bardzo wysoko postawiły poprzeczkę przyszłym badaczom życia i twórczości Szymborskiej.

Wisława Szymborska- gdyby żyła, dziś obchodziłaby swoje 89-te urodziny. Przeglądam jej wiersze i łezka mi się w oku kręci. Tyle dobrych słów zostało zapisanych, tyle zachwytu nad światem i wszelkim stworzeniem zostało zamkniętych w strofach. Tyle trafnych spostrzeżeń, rozważań filozoficznych, roztrząsania rzeczy ważnych i tych mniej ważnych. Tyle ciepła i humoru.

 I ten dobrotliwy uśmiech, lekko nieśmiały, ale i figlarny. Nie wiem czemu, ale jak patrzę na Jej zdjęcia od razu jest mi lżej na duszy. 



10 komentarzy:

  1. Mnie niestety ta książka jako biografia nie przypadła do gustu. Owszem jest ciekawa, ale też wybrakowana i naznaczona sympatią autorek. Nawet niewygodny epizod stalinowski został w moim odczuciu lekko wyretuszowany usprawiedliwieniami. Zaznaczam, że daleka jestem od potępiania twórców wierszyków "ku czci", dziwią mnie raczej ci, którzy tego nie robili.;)
    Więcej uwag - u mnie na blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a zaraz zajrzę. Ja właśnie uważam, ze epizod stalinowski został obiektywnie opisany i nawet jak przeczytałam te rewelacje i wypowiedzi Szymborskiej, to mój stosunek do niej lekko się zmienił. A biografia to specyficzna, bo utkana ze wspomnień ludzi i z analizy twórczość, Szymborska mało o sobie opowiadała, a te kobiety wszystko wyczytały z jej pisania!

      Usuń
  2. Mnie "epizod komunistyczny" w biografii Szymborskiej w ogóle nie bulwersuje, a to za sprawą dr Bronisława Maja, z którym miałam zajęcia na studiach ze współczesnej. Mieliśmy kilka ćwiczeń z rzędu poświęconych problemami współpracy z władzą i zachłyśnięcia się socjalizmem przez polskich literatów - różnych, bo nie tylko o Szymborską chodziło - i jakoś od tego czasu podchodzę do sprawy spokojnie. Kwestia złożona, takie były czasy, tak się wtedy myślało i trzeba było dużo zarówno odporności, jak i wyobraźni, by temu nie ulec. Niektórym się udało, a innym nie.
    A książki Bikont i Szczęsnej jestem bardzo ciekawa. Ląduje w kolejce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poświęconych problemom, rzecz jasna. Niedopatrzenie :)

      Usuń
    2. Drago, ja to wiem, rozumiem zachłyśnięcie, ale zachłyśnięcie w wielu wypadkach było chwilowe, a u Szymborskiej trwało kilka ładnych lat. Fakt, że nikomu nie zaszkodziła swoją partyjną działalnością, ale po kobiecie o takim intelekcie spodziewałabym się szybszego opamiętania. Wiesz, czytałam te rozdziały i sobie myślałam,że ona po prostu zrobiła to z wygodnictwa. nie osądzam czy to źle, czy dobrze, bo nie wiem jak bym się w tamtych czasach zachowałam. Jak to mówi Szymborska- znamy siebie na tyle na ile nas sprawdzono.

      Usuń
    3. Na razie ciężko mi odeprzeć ten zarzut, bo nie czytałam książki. Myślę jednak, że kilka lat w tamtej rzeczywistości to wcale nie tak dużo. Nie możemy tego pokolenia osądzać wg naszej miary - dookoła propaganda, brak rzetelnych informacji, oni byli młodzi, świeżo potrzaskani wojną. Niby skąd miała wiedzieć, że to, czym się ją karmi, to bujda na resorach? A z drugiej strony ideały socjalizmu same w sobie brzmią pięknie, tym bardziej dla kogoś, kto patrzy na ruiny i ma w perspektywie długoletnią odbudowę państwa. Jeśli jej mówili, że będzie pięknie, to pewnie chciała w to po prostu, "po młodzieńczemu" wierzyć.

      Usuń
    4. No tak było, ale wielu jej przyjaciół wystąpiło wcześniej, widziała co się działo, przecież nie była głupia. Ale ja nie osądzam, bo, jak już mówiłam, sama nie wiem jak bym postąpiła. To tak jak mówisz- nie możemy oceniać wg naszej miary, bo nigdy czegoś takiego nie przeżyliśmy.

      Usuń
    5. Z innej beczki - zawsze mnie zastanawia, jak by się w perspektywie rozwoju komunizmu zachował mój ukochany Andrzej Bursa, gdyby pożył trochę dłużej. Też "zabłysnął" kilkoma reportażami i wierszami "ku czci", ale jeśli chodzi o niego, to mógł to zwyczajnie zrobić dla kasy. Taki casus Gałczyńskiego - musiał mieć na wódkę, to pisał, co popadło :)

      Usuń
  3. Właśnie mi córka przywiozła z Polski, mogła tylko jedną (torby miała wypchane do niemożliwości), musiało paść oczywiście na tę książkę. Kocham Szymborska, chociaż nie jestem zwierzę poetyckie, nie czytam wierszy innych poetów, kiedy mnie najdzie, sięgam zawsze po jej tomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, ja też raczej nie zaczytuję się poezją, ale Szymborską wchłaniam na tony i to wszystko co wydała. Kocham tę kobietę bezgranicznie. Do tej pory nie wierzę, ze jej nie ma. Coś czuję,że dopiero do mnie dotrze fakt Jej śmierci jak pojadę na grób. Ech...zryczałam się jak głupia, jak wybierałam wiersze, które wrzuciłam w dzisiejszym poście. Tęsknię za nią straszne :(

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.