Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

czwartek, 10 stycznia 2013

Amy Stewart "Zbrodnie robali. Wesz, która pokonała armię Napoleona i inne diaboliczne insekty"


 



Autorka: Amy Stewart
Tytuł: Zbrodnie robali. Wesz, która pokonała armię Napoleona i inne diaboliczne insekty.
Przekład: Dariusz Wójtowicz
Wydawnictwo: W. A. B.
Rok wydania: 2012






Chcecie bajki? Oto bajka:
Była sobie Pchła Szachrajka.
Niesłychana rzecz po prostu,
By ktoś tak marnego wzrostu
I nędznego pchlego rodu
Mógł wyczyniać bez powodu
Takie psoty i gałgaństwa,
Jak pchła owa, proszę państwa.
[Jan Brzechwa „Pchła Szachrajka"]

Gdyby Jan Brzechwa przeczytał książkę Amy Stewart  znalazłby odpowiedź na swoje pytanie, co więcej, książka dostarczyłaby naszemu poecie wielu ciekawych bohaterów do kolejnych wierszy.

„Zbrodnie robali. Wesz, która pokonała armię Napoleona i inne diaboliczne insekty" to nie jest kompedium wiedzy o robalach, bo tyle tego tałatajstwa na świecie, że nie sposób zebrać go w jednotomową malutką książeczkę. Powiedzmy, że jest to przegląd co ciekawszych oryginałów i insektów, które potrafią człowiekowi zaleźć za skórę. Dosłownie.

Pierwszy raz, czytając książkę, miałam wrażenie, że jej „bohaterowie" wyłażą spomiędzy okładek i moszczą się w moim łóżeczku i rozłażą po całym ciele. Bo Amy Stewart w naturalistyczny sposób opisuje zwyczaje pokarmowe i rozrodcze insektów, które bada oraz opowiada o metodach rozsiewania wszelkiego rodzaju chorób.  Czytamy sobie zatem o robalach sprawiających ból, zabójczych, niszczących, niebezpiecznych i okropnych - taką klasyfikację wprowadza bowiem autorka. Otrzymujemy przy tym wykaz zakażeń i chorób przenoszonych drogą robalową. Mamy tu do czynienia z owadami z całego świata, choć główny nacisk jest kładziony na te, które występują w Stanach Zjednoczonych.

Z tej książki dowiecie się moi mili m.in. dlaczego gryzące muszki mogą być przyczyną rozpadu małżeństwa, czym są soki żołądkowe szerszenia dla sportowca, jak powstaje spadź, co to są motyle miłości. Poznacie miłosne zaloty modliszek i zwyczaje panujące na dworze termitów. Dowiecie się dlaczego poczciwa dżdżownica może stać się niszczącym potworem, a pożyteczna mrówka może sprowokować do chwycenia za maczetę i odcięcia sobie ręki.

Jest tu tez rozdział szczególnie ważny dla, nomen omen, moli książkowych, opisujący robale, które upodobały sobie na swe ofiary książki.

Amy Stewart opisuje to całe robactwo w sposób uporządkowany w postaci haseł encyklopedycznych, podaje nazwy łacińskie, rodziny i gatunki, miejsce występowania, czasami przytoczy anegdotę lub zaskoczy jakąś ciekawostką. Nie jest to jednak praca naukowa, tylko katalog insektów sporządzony przez dziennikarkę zafascynowaną ciemną stroną relacji człowieka z naturą. To taki mini-przegląd dla laików, napisany przystępnym językiem. Mi w tej publikacji brakuje jednak humoru.  Nie znoszę stworzeń, które mają więcej niż cztery kończyny, szczękonóżki, delikatne skrzydełka (choć motyle, to inna sprawa) i taka dawka wiedzy o tym, gdzie to tałatajstwo się czai, co wyprawia z człowiekiem bez odpowiedniej literackiej obróbki jest dla mnie lekko nieprzyjemnym doświadczeniem.  Ale jeśli kogoś fascynują te małe, biegające i latające insekty, jeśli ktoś chce mieć ogólną wiedzę o robalach, ta książka jest dla niego.

wtorek, 8 stycznia 2013

Janosch "Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny"


 


Autor:  Janosch
Tytuł: Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny
Przekład z języka niemieckiego: Leon Bielas
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2011





Poręba, niewielka górnicza osada położona niedaleko Zabrza. Początek wieku XX. Michcia i Stanik Cholonkowie czekają na syna, ale coś dzieciakowi niespieszno na ten świat. Pech chciał, że jest akurat rok przestępny, a wiadomo, że jak dziecko „ 29 lutego urodzone po wsze czasy i na amen stracone". No cóż... Chyba nie muszę dodawać, kiedy położną do Michci wołali?

Ale zanim mały Adolfek Cholonek ujrzał światło dzienne, wiele opowieści przez Porębę się przewinęło.  A ponieważ narrator to wspaniały gawędziarz, oczekiwanie na Cholonka juniora postanowił zająć czytelnika do plotkami ze śląskiej wsi.

Mamy tu zatem rodzinę Świątków. Stara Świątkowa chowa swoje trzy córki - Michcię, Teklę i Hejdlę - na porządne panienki, bo dopóki ona będzie miała coś do powiedzenia dobre obyczaje i przyzwoitość będą w jej domu przestrzegane. A porządne panienki trzeba dobrze za mąż wydać, lecz cóż poradzić na to, gdy córka zakocha się w huncwocie i pijusie? Taki jest Stanik, ale już luby Tekli, elegancik Hübner, do gustu mamuśce przypadł (zwłaszcza, że jej lewatywę co trzy dni robił). No i jeszcze Jankowski, ten bez palca, ale cóż zrobić - człowiek niekompletny, ale chociaż łeb na karku ma.
I tak to żyje Świętkowa ze Świętkiem wśród trosk i radości, biega na targ i interesa robi,  snuje swoje mądrości życiowe i plotkuje o sąsiadach.

Janosch zabiera nas w groteskową , przepełnioną czarnym humorem rzeczywistość Ślązaków, w której „ Najważniejsze, żeby człowiek miał co kurzyć, kąsek chleba z cebulą, coś do posmarowania tego chleba i żeby był zdrowy. A jeśli od czasu do czasu masz swojego sznapsa, to jesteś,  bracie,  królem!".

Nad całą powieścią unosi się duch Rabelais'go. Bohaterowie „Cholonka" używają życia ile wlezie. W kółko dupcą, chleją na umór i ... co chwilę umierają. Ale śmierć u Janoscha jest oswojona i zapędzona w karby absurdu. Jednych to może bawić, mnie natomiast zastanawiało, ilu mieszkańcom Poręby autor daruje życie. Już zaczęłam podejrzewać, że zamiarem pisarza jest wyciukanie wszystkich.

Oprócz informacji o sposobach w jaki można opuścić ten ziemski padół otrzymujemy również porady jak pozbyć sie pluskiew, jak sobie poradzić z rozbuchanym chopem, jak wychowywać dzieci, jak polować na ptaki, jak na życie zarobić, by się nie narobić.

Janosch portretuje życie codzienne zwykłych ludzi, zabiera czytelnika na wspólne świniobicie, zaprasza na ulicę Oślowskiego, gdzie raz w tygodniu odbywa się wielkie pranie i do Zalesia, gdzie na corocznym odpuście można sobie dobrze podjeść.

Pierwsze polskie wydanie „Cholonka" (1974) zostało ocenzurowane i wyrzucono z niego fragmenty dotyczące poczynań Armii Czerwonej „wyzwalającej" Śląsk po upadku Hitlera. Te ostatnie strony powieści są przepełnione scenami okrucieństw dokonywanych przez sowieckich żołnierzy. Nie są to już opowieści przaśne i rubaszne.

Janosch jest zestawiany z Kazimierzem Kutzem. Jest jednak różnica pomiędzy tymi pisarzami. Kutz swój Śląsk mitologizuje, natomiast Janosch w dosadny i brutalnie ironiczny sposób rozlicza się ze swoimi przykrymi doświadczeniami z dzieciństwa.  Na szczęście poczucie humoru i ironiczny dystans do bohaterów dodają lekkości tej prozie. Duża w tym zasługa tłumacza, który w rewelacyjny sposób oddaje językowy- gwarowy klimat górniczego Śląska.

niedziela, 6 stycznia 2013

Plany czytelnicze na 2013 rok


Jest kilka książek, które już od dawna czekają na mojej czytelniczej liście oraz kilka ciekawych zapowiedzi. Wiadomo jak to jest z planami, nie zawsze uda sie je zrealizować, ale warto próbować :)
Oto więc moja lista postanowień czytelniczych na 2013 rok.

ZALEŻYNKI
1. Kathryn Stockett, Służące.
2. Elif Şhafak, Pchli pałac.
3. Małgorzata Musierowicz- cała Jeżycjada.
4. Tove Jansson - seria Muminki.
5. Piotr Matywiecki, Twarz Tuwima.
6. Magdalena Tulli, Włoskie szpilki.
7. Daniel Jonah Goldhagen, Wiek ludobójstwa.
8. Grażyna Plebanek, Nielegalne związki.
9. Szczepan Twardoch, Morfina.

ZAPOWIEDZI
1. Wojciech Tochman- nowy reportaż o Filipinach.
2. Antologia stu najważniejszych reportaży- ma wyjść w Czarnym.
3. Angelika Kuźniak, Papusza.
4. Wojciech Jagielski, Trębacz z Tembisy.
5. Grażyna Jagielska, Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym.
6. Wisława Szymborska, Rymowanki nieznane.
7. Wisława Szymborska, Szycie sztandaru.
8. Olga Tokarczuk, Xięgi Jakubowe.
9. Marcin Kącki, Lepperiada.
10. Peter Godwin, Strach.
11. Swietłana Aleksijewicz, Ostatni świadkowie. Utwory solowe na głos dziecięcy.
12. Francesco M. Catalluccio, Czrnobyl.
13. Katarzyna Kobylarczyk, Pył z landrynek.
14. Emma Larkin, Spustoszenie. Nieopowiedziana historia katastrofy i dyktatury w Birmie.
15. N.M. Kelby, Białe trufle.
16. O. Leon Knabit, Artur Sporniak, Spotkania z ojcem Leonem.
17. Joanna Fabicka, Second hand.
18. Magdalena Samozwaniec, Piękna pani i brzydki pan.
19. Colette, Dialogi zwierząt.
20. Barbara Kosmowska, Ukrainka.

Planuję również zapoznanie się z literaturą czeską. Na półce czeka Kundera, Hrabal i Papoušek. A może ktoś mógłby mi polecić jakiegoś ciekawego prozaika czeskiego spoza klasycznego kanonu?

sobota, 5 stycznia 2013

Podsumowanie literackie


Miałam zrezygnować z podsumowania, ale coś mnie natchnęło kilka dni temu i zaczęłam przeglądać swoje notatki oraz oferty wydawnictw na ten rok i stwierdziłam, że jak już szperam w zapiskach, to można by było coś sklecić.

W roku 2012  przeczytałam ok. 60 książek nie o wszystkich pisałam na blogu. Nie jest to oszałamiająca ilość, ale jak sobie zerkam na 2011 rok, to wynik był podobny.

Odkryciem literackim 2012 roku była dla mnie Elif Şafak - turecka pisarka. Przeczytałam cztery książki jej autorstwa, do całej kolekcji wydanej w Polsce brakuje mi jedynie powieści „Pchli pałac". Jeżeli ktoś ma do wymiany, to ja bardzo chętnie się skuszę.

Top 13, czyli to, co mi w głowie siedzi po lekturowych przygodach.
Kolejność jest zupełnie przypadkowa, choć bezsprzecznym namber łan jest;

1 . Patti Smitch Poniedziałkowe dzieci, Czarne.
2. Joanna Bator, Ciemno, prawie noc, W.A.B.
3. Zośka Papużanka, Szopka, Świat Książki.
4. Tadeusz Konwicki, W pośpiechu, Czarne.
5. Swietłana Aleksijewicz, Modlitwa czarnobylska, Czarne.
6. Jean Hatzfeld - trylogia rwandyjska (Nagość życia, Sezon maczet, Strategia     antylop).
7. Natalia Babina, Miasto ryb, Rebis.
8. Wisława Szymborska, Wystarczy, a5.
9. Mariusz Sieniewicz, Spowiedź śpiącej królewny, Znak.
10. Lidia Ostałowska, Bolało jeszcze bardziej, Czarne.
11. Elif Şafak, Bękart ze Stambułu, Wydawnictwo Literackie.
12. Izabela Meyza, Witold Szabłowski, Nasz mały PRL. Pół roku w M3 z trwałą, wąsami i maluchem, Znak.
13. Mariusz Szczygieł, Láska nebeská, Agora.

Rok 2012 należał do literatury faktu. Rozsmakowałam się w reportażach, a moje upodobanie rozwinęło się dzięki Wydawnictwu Czarne, które według mnie jest absolutnym liderem na rynku jeżeli chodzi o literaturę faktu.

Skoro była mowa o fascynacjach, pora na rozczarowania:
1. Miron Białoszewski, Tajny dziennik, Znak.
2. Dorota Masłowska, Kochanie, zabiłam nasze koty, Oficyna Literacka Noir sur Blanc.
Dziękuję za uwagę, a jutro zapraszam na czytelnicze plany.

środa, 2 stycznia 2013

Elif Shafak "Lustra miasta"


 


Autorka: Elif Şafak
Tytuł: Lustra miasta
Przekład: Anna Akbike Sulimowicz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2011
       



          
„Lustra Miasta" to jedna z pierwszych powieści Elif Şafak. W Polsce ukazała się w 2011 roku i nie zebrała zbyt entuzjastycznych recenzji.  Tureckiej pisarce zarzucano przede wszystkim przerost formy nad treścią oraz zbyt wielkie narracyjne rozrzedzenie. Fakt jest taki, że „Lustra Miasta" to typowy przykład powieści szkatułkowej, gdzie jedna opowieść rozpoczyna kolejną, a bohaterowie wyrastają niczym grzyby po deszczu. Można się w tym pogubić, choć niekoniecznie. Uważny czytelnik nie powinien mieć problemów ze sklejaniem poszczególnych wątków.

Osią historii przedstawionej w książce są losy rodziny Pereira. Mamy wiek XVII - Madryt, czasy szalejącej inkwizycji. Na Antonim Pereirze spoczywa obowiązek kontynuowania rodzinnej tradycji medycznej.  Mężczyzna zajęty karierą lekarza i wykładowcy filozofii, zaniedbuje swoją rodzinę i wyrusza do Padwy w celu dalszego dokształcania się. W tym czasie nieżyczliwa sąsiadka donosi inkwizycji, że Isabel- żona Antonia- przyjęła na opiekunkę Andresa Starą posądzaną o czary. Tymczasem brat Antonia- Miguel jak zwykle używa życia, pije na umór i zaspokaja swoje erotyczne potrzeby, więc podczas aresztowania nie ma go w domu. Udaje mu się uciec do Stambułu, gdzie poznaje rabbiego Jakuba, zmienia imię i zaczyna nowe życie.

W miarę rozwoju fabuły dowiadujemy się o skrywanych sekretach klanu Pereirów.  Şafak umiejętnie wprowadza czytelnika w kolejne kręgi wtajemniczenia, z wyczuciem graduje napięcie, zapętla fabułę, wprowadza mnóstwo niedopowiedzeń, które gdzieś miedzy wierszami znajdują swoje dopełnienie.  Turecka pisarka wprowadza czytelnika do świata, w którym magia przeplata się z rzeczywistością, sen z jawą, a złe moce przychodzą do człowieka pod postacią niewinnych duchów. Tu rzeczy przyjmują ludzkie cechy i egzystują na równi z innymi bohaterami, grusze ożywają i karmią swymi owocami głodnych przechodniów, a stara studnia na podwórku staje się strażniczką skrywanej tajemnicy.

No dobrze, ale o co w tym wszystkim chodzi? Gdzie jest jakieś przesłanie, drugie dno, cokolwiek? Ja niczego takiego nie odczytałam, ale powstaje pytanie, czy każda książka musi mieć ukryte jakieś znaczenie? Czy nie można po prostu czytać i rozkoszować się samą opowieścią? Dać się ponieść słowom sklejonym w sensualne metafory, wyobraźni, która zaniesie nas w świat czarów i ludzkich namiętności? 

Şafak jest opowiadaczką, lubi snuć fabuły rozległe, mnożyć wątki i bohaterów- tak, to charakterystyczne cechy jej pisarstwa.  Turecka pisarka tworzy oryginalną galerię postaci, które są miotane różnymi namiętnościami. Zestawia ze sobą trzy religie - judaizm, chrześcijaństwo i islam, ale nie bawi się przy tym w żadne analizy.  Tworzy powieść przesiąkniętą duchem realizmu magicznego, powieść, która wrzuca czytelnika na drugą stronę lustra.