Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

sobota, 8 sierpnia 2015

Karine Lambert "Dom bez mężczyzn"




Autorka: Karine Lambert
Tytuł: Dom bez mężczyzn
Przekład: Krystyna Szeżyńska-Maćkowiak
Wydawnictwo: Prószyński i Sk-a
Rok wydania: 2015




W sercu wielkiego miasta stoi kamienica o wdzięcznej nazwie Casa Celestina. Jej właścicielką jest Królowa, która wprowadziła niecodzienny regulamin porządku domowego obwiązujący w budynku. Kobiety, które wynajmują w nim mieszkania mają zakaz wprowadzania do domu mężczyzn, mają wyrzec się miłości. Jedynym facetem, który ma wstęp do Casa Celestina jest Jean-Pierre, uroczy kocur.

Królowa wynajmuje pokoje trzem kobietom w średnim wieku. Każda z nich ma za sobą traumatyczne doświadczenia z mężczyznami (nieszczęśliwa miłość, porzucenie, odtrącenie przez ojca, autorytatywni bracia) i zasady, które wprowadziła właścicielka kamienicy zupełnie im odpowiadają. Kobiety nawet nie zastanawiają się nad swoją sytuacją, nie odgrzebują wspomnień, poddają się rytmowi życia kamienicy, wpadają obowiązkowo raz w tygodniu na obiadki do Królowej, pracują i jakoś się to życie toczy. Do momentu, gdy do kamienicy sprowadza się Juliette, trzydziestoletnia montażystka filmowa, która nie przestała wierzyć w miłość. To właśnie ona otwiera drzwi do przeszłości swoich współlokatorek, poznajemy dzięki temu ich losy, ich marzenia i dowiadujemy się, że tak naprawdę każda z nich marzy o kimś, z kim na stare lata będzie mogła usiąść przy kominku i chwycić się za rękę.

Juliette ma różne przygody, jej przyjaciel - gej, namawia ją do założenia profilu na portalu randkowym. Konsekwencje są do przewidzenia.

Karine Lambert jest z zawodu fotografką. Jej zdjęcia możecie sobie obejrzeć TUTAJ. I tak sobie myślę, że ta belgijska artystka ma talent do robienia zdjęć, ale niestety, nie ma talentu do tworzenia portretów literackich postaci. Jej bohaterki są jednowymiarowe i schematyczne, a szkoda, bo jest w nich ogromny potencjał. Królowa, balerina, która przez chorobę musiała zrezygnować z kariery, autorytatywnie rządzi uczuciami swoich najemczyń. Czemu autorka nie pociągnęła tego wątku, dlaczego nie zagłębiła się w otchłanie duszy Królowej, a do tego jeszcze zakończyła jej historię w banalny i nie do końca umotywowany sposób.

A ta Juliette? No ludzie kochani! Samotne trzydziestolatki się tak nie zachowują! Ok, rozumiem, że dzieciństwo ma ogromny wpływ na kształtowanie charakteru, przechwytujemy od rodziców pewne wzorce, a w przypadku Juliette nie było różowo. Rodzice w ogóle nie zwracali na nią uwagi, zapatrzeni w siebie, żyli jak para młodych zakochanych, dla których dziecko jest jedynie niepotrzebnym ciężarem. Być może to odtrącenie wpłynęło na to, że Juliette ciągle żyje mrzonkami o księciu z bajki i tak bardzo boi się samotności.

Zupełnie niezrozumiała jest dla mnie niechęć Giussepiny do głównej bohaterki. Ciągle na nią warczy, jest dla niej niemiła, ale dlaczego?

Podejrzewam, że „Dom dla mężczyzn" w założeniu autorki miał być książką z przesłaniem: miłość to najważniejsza w życiu rzecz i nawet jak nas kiedyś poharatało, to nie wolno tracić nadziei, że wkrótce spotkamy te drugą połówkę.
To jedno. A drugie: warto iść za marzeniami.

Nie oczekiwałam od Karine Lambert, że uraczy mnie prozą psychologiczną. Chciałam przeczytać lekkie czytadełko o singielkach, napisane z humorem i postaciami, z którymi można by się zaprzyjaźnić. Niestety, tym razem się zawiodłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.