Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

sobota, 24 stycznia 2015

Marta Syrwid "Zaplecze"



 



Autorka :Marta Syrwid,
Tytuł: Zaplecze
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria:  Z miotłą
Rok wydania: 2009




Jedzenie powinno służyć zaspokajaniu głodu, zgodnie z potrzebami organizmu. To jego podstawowa funkcja. Ale od czasu do czasu posiłek może nam również dostarczać zmysłowych rozkoszy, pieścić podniebienie wyszukanymi smakami, wprawiając konsumującego w ekstatyczne stany. Dla Klary jedzenie jest czynnością, która zapewnia  kontrolę nad sobą, nad własnym ciałem, co z kolei daje dziewczynie poczucie władzy nad swoim życiem, a raczej nad jednym z jego aspektów.

Ciągłe trwanie w gotowości, walka z pokusami kulinarnymi, pozbawia energii, ale daje też poczucie dumy. W tym kontekście jadłowstręt jest powiązany z dążeniem do ideału, ale niekoniecznie chodzi tu tylko o perfekcyjnie szczupłe ciało. Klara jest inteligentna, zna języki, zdobywa najlepsze oceny w szkole, dostaje się na wymarzoną farmację- po kolei zdobywa wytyczone sobie cele. Jest perfekcjonistką. Ciało musi być czyste i nieskazitelne, tak jak umysł. A jedzenie kojarzy się jej z brudem, wydzielinami, które szpecą. Stąd też odrzucanie posiłków. Wymyślanie coraz to nowych diet ma na celu swoiste oczyszczenie. 

Syrwid w „Zapleczu" ukazuje schizofrenię w jaką popada bohaterka. Tworzy dwie postaci stanowiące swe lustrzane odbicia. Klara-manekina, znajdująca się w witrynie sklepowej jest ideałem, do którego dąży Klara stojąca na ulicy po drugiej stronie szyby wystawowej. Dziewczyna ciągle walczy ze sobą- z jednej strony czuje wstręt do jedzenia, ale paradoksalnie jej myśli krążą tylko wokół posiłku. Syrwid uzmysławia nam, że zakazany owoc zawsze najbardziej nas kusi, to czego sobie odmawiamy, zajmuje nasze myśli i przeobraża się w  obsesję. Z tej perspektywy anoreksja w „Zapleczu” staje się swoistą metaforą ludzkich  słabości i …głupoty. Wydaje nam się, że mamy nad czymś kontrolę, a tak naprawdę rygory, które na siebie narzucamy w rzeczywistości nas zniewalają. Ale Syrwid, konsekwentnie, pokazuje również drugą stronę medalu- anoreksja postrzegana jest również jako forma samodyscypliny i samodoskonalenia.

Klara chciałaby być manekinką - Manekinki nie jedzą. Mają twardą, gładką skórę. Piękne włosy, drobne palce wąskich dłoni, długich rąk. Wielkie oczy, błyszczące wilgocią jak po wiośnie. Pomalowane życiem usta. Ale przede wszystkim manekinki nie czują głodu. Nie czują nic i nic w sobie nie mają. Nie muszą zabiegać o czyjąś uwagę. Wystarczy, że stoją w witrynie sklepowej i samym tym faktem ściągają spojrzenia przechodniów. Są idealne. A Klara nie jest. Klara chce być chuda. Klara nie chce jeść. Jej pierwsze wspomnienie z dzieciństwa dotyczy Ojca, wmuszającego w nią zupę. To był krupnik. Ojciec topi jej twarz w talerzu gęstej brei. Bohaterka miała wtedy cztery latka. Od tego momentu posiłki stają się manifestem, sprzeciwem wobec Ojca – tyrana. Odchudzanie natomiast daje dziewczynie poczucie, że jest lepsza od tych wszystkich tłuściochów, którzy nie potrafią zapanować nad swoim głodem:  Nic nie będę jeść. Będę lepsza. Chudsza. (…) Niech tyją. Im więcej przytyją tym ja, ja będę szczuplejsza. Przynajmniej porównywalnie. Niech mają gorzej. Na tym przekonaniu bohaterka buduje swoje poczucie wartości, które zostało w dzieciństwie stłamszone przez znienawidzonego Ojca.

Rodzinne relacje to kolejna patologia, którą eksploruje Syrwid. Klara „została urodzona”- użycie formy biernej w tym przypadku ma zwrócić uwagę na przedmiotowe traktowanie bohaterki. Matka kocha Klarę, zawsze staje w jej obronie przed Ojcem- tyranem, ale jest histeryczką. Dziewczyna nie chce powielić schematu, w jakim żyje. Marzy o normalnym domu i o prawdziwym tacie, który nie będzie się znęcał nad nią psychicznie i fizycznie, któremu nie będzie musiała wbijać nożyczek w udo w celu samoobrony, chce w przyszłości prowadzić normalne życie, ale jak odseparować się od toksycznej rodziny? Możliwość taka istnieje-stworzyć sobie własny świat, własną enklawę, w której wprowadzi się swoje reguły i zasady. I Klara tak robi, ale z jednej patologii popada w drugą.

Syrwid z kilku perspektyw ukazuje genezę choroby głównej bohaterki, przez co powieść ma polifoniczny charakter. Autorka podejmuje w „Zapleczu” modną tematykę, wyeksploatowaną już przez współczesną literaturę. Powieści o ciągłym dążeniu do doskonałości, czyli do wzorców, jakie narzucają nam media było ostatnimi czasy kilka, ale Syrwid potrafiła nas zaskoczyć. Konstrukcja, stylistyka i przede wszystkim język, to niezaprzeczalne atuty powieści. W jednym z wywiadów młoda pisarka stwierdziła, że, wdrażając się w temat anoreksji zauważyła, że brakuje adekwatnego nienaukowego języka do opisu tej choroby, dlatego postanowiła go stworzyć. Trzeba przyznać, że zamierzenie zostało zrealizowane w obiecujący sposób.


4 komentarze:

  1. To będzie komentarz infantylny i właściwie nie na temat, ale czytając Twoją notkę zrobiłam się głodna :) a na wzmiankę o gęstym krupniku to już w ogóle wpadłam w ekstazę! Chyba zdrowe odruchy? A może chore w drugą stronę? :)

    A żeby było bardziej do rzeczy: miałam kiedyś w Empiku tę książkę w rękach, byłam już o włos od jej kupienia, ale w końcu się nie zdecydowałam. O Syrwid słyszę co jakiś czas, a to że młoda, a to zdolna, a to piękna, i brzmi to wszystko intrygująco, ale nie zabrzmiało wtedy na tyle mocno, żeby mnie przekonać do wysupłania kilku złotych z mojego wychudzonego niestety portfelika i nabycia „Zaplecza” (skąd w ogóle ten tytuł?). Jakbym trafiła na nie teraz, po Twojej recenzji, to pewnie bym się złamała i kupiła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odruch jak najbardziej zdrowy...aleś mi też smaka na krupnik zrobiła :)
      A nie patrzyłaś, czy nie ma książki w Dedalusie? To mocna książka, rzeczywiście, autorka młoda i zdolna, warto się zapoznać z tą prozą, jeżeli ktoś śledzi trendy w polskiej prozie. A tytuł- myślę, ze dużo tu nawiązania do sklepowego zaplecza, na którym przechowywane są manekiny, ale też zaplecze jako metafora podświadomości, do której, jak do zaplecza spychamy niewygodne wspomnienia

      Usuń
  2. Tak, poruszająca książka. Czytałam ją kilka lat temu, a nawet na pierwszym Festiwalu do czytania Marta gościła podczas Wystawy Pisarzy, więc miałam okazję ją poznać :) Ale chyba jeszcze kiedyś sobie przeczytam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kilka lat temu, jak wyszła, to był mocny materiał, szkoda, że tak rzadko pisze, bo zapowiada się na dobrą pisarkę

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.