Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

niedziela, 29 grudnia 2013

Jolanta Krysowata "Skrzydło Anioła. Historia tajnego ośrodka dla koreańskich sierot"



 


Autorka: Jolanta Krysowata
Tytuł: Skrzydło Anioła. Historia tajnego ośrodka dla koreańskich sierot.
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2013





 Tajemnica zza grobu

Scenarzysta i reżyser Patrick Yoka, przyjaciel Jolanty Krysowatej, podczas spaceru po wrocławskim cmentarzu Osobowickim trafił na zaniedbany grób azjatyckiej dziewczynki Kim Ki Dok. O swoim niecodziennym odkryciu powiadomił dziennikarkę.

Trzy lata. Tak długo szukałam prawdy o Kim Ki Dok. Ale w tym czasie prócz prawdy o niej udało mi się znaleźć też prawdę o Płakowicach. Miejscu, w którym wszyscy, krócej lub dłużej, byli szczęśliwi. Wszyscy oprócz niej właśnie- zwierza się reporterka. Książka „Skrzydło Anioła" to przepiękna opowieść o tajnym ośrodku dla osieroconych przez wojnę dzieci z Korei Północnej, który powstał pod Lwówkiem Śląskim w latach 50-tych.

Do Płakowic  przyjechało 1270 wychowanków, którzy uczyli się pod okiem nauczycieli koreańskich i polskich. Dyrektywy Koreańskiej Partii Pracy były jasne i stanowczo zabraniały jakiegokolwiek okazywania uczuć wobec dzieci. Ale zakazy swoją drogą, a życie swoją. Więzi, jakie zaczęły się tworzyć pomiędzy uczniami a nauczycielami były bardzo silne. Nic dziwnego, Polacy chcieli, by dzieciaki jak najszybciej zapomniały o wojennych traumach, starali się im więc zastąpić rodziców. Niestety, ta historia nie ma happy endu, po 7 latach raj się skończył i dzieci musiały wracać do kraju.

Krysowata długo zbierała materiały do książki, docierała do osób, które pracowały w ośrodku, spisywała ich wspomnienia. Ale „Skrzydło Anioła"  to nie jest zwykły reportaż. Dziennikarka wykazała się bowiem talentem literackim i zbeletryzowała historyczne fakty. Czytając zatem jej książkę miałam wrażenie, że dostałam do rąk świetnie skonstruowaną powieść o życiu w domu dziecka, gdzie bohaterowie przeżywają swoje pierwsze miłości, kłócą się miedzy sobą, borykają z trudami codzienności, chorują, bawią się i próbują przystosować do nowych warunków.

Kim Ki Dok jest tylko jedną z wielu ciekawych postaci przedstawionych w książce. Dziewczynka była śmiertelnie chora, a o jej życie walczył doktor Tadeusz Partyka. Więź, jaka wytworzyła się między lekarzem i pacjentką jest bardzo niejednoznaczna i zarazem piękna. Partyka, człowiek o złożonej osobowości, partyzant będący w dywersji wykonywał wyroki śmierci na Ukraińcach. Po wojnie ratował ludzkie życie. Gdy przywieziono mu chorą Koreankę zapałał do niej uczuciem silnym, pisał dla niej wiersze i codziennie przetaczał krew tak bardzo chciał, by żyła. To tylko jedna z wielu romantycznych historii, na które trafiła reporterka, bo „Skrzydło Anioła" to opowieść również o tym co się wydarza, gdy wielka historia wkracza w życie zwykłych ludzi, a oni nie chcą się z tym pogodzić. Takie są losy Kasi i Juna, których połączyło uczucie gorące, ale zimna polityka nie pozwoliła im na wspólną przyszłość.

W opowieść o losach Kim Ki Dok zostały wplecione życiorysy innych sierot. Ujmująca jest historia U Jo Ni, który zaprzyjaźnił się z księgarzem i odkrył w czytaniu swoją pasję, czy też postać pięcioletniej Motylegi, która była świadkiem śmierci rodziców i teraz zamknęła się w nierealnym świecie. Te wszystkie dramaty próbowano dzieciom zrekompensować, bo Płakowice to była wyspa szczęśliwości, magiczna arkadia.  To zadziwiające, że polskim władzom udało się utrzymywać w tajemnicy istnienie ośrodka. Jeszcze bardziej wprawia w zdumienie fakt, że w Polsce lata 50-te to był ciężki okres stalinizmu. Wszystkiego brakowało, ludziom żyło się ciężko, szara rzeczywistość przytłaczała, a w ośrodku życie toczyło się zupełnie innym torem. Dzieci miały wszystkiego pod dostatkiem.  

Krysowatej udało się to, co niewielu reporterom wychodzi. Dzięki plastycznym opisom świata przedstawionego, wprowadzeniu żywych dialogów stworzyła literacki majstersztyk z historycznymi faktami, które tworzą jedynie silnie zarysowane tło. Ale tak naprawdę tę książkę czyta się nie po to, by poznać tajemnicę powstania płakowickiego ośrodka dla koreańskich sierot, ale po to, by pochylić się nad losami poszczególnych postaci.

2 komentarze:

  1. Nie tak dawno była na ten temat audycja w radiowej dwójce, wypowiadali sie świadkowie tych zdarzeń. Opowiadali fascynujące i dramatyczne historie. Mimo że u nas był wtedy, tak jak mówisz, stalinizm to w porównaniu z tym co się działo w Północnej Korei faktycznie dla tych dzieci był to raj na ziemi. Z którego niestety brutalnie je zabrano.A z czytanych listów które te dzieci jeszcze potem długo do przybranych polskich rodziców pisały wynikało, że nieustannie za tym rajem tęskniły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, te listy są również w książce, to bardzo wzruszające fragmenty, tak samo jak wiersze Partyki. Ja akurat miałam to szczęście, że byłąm na spotkaniu z Krysowatą, na którym byli bohaterowie jej reportażu. To było niemalże mistyczne przeżycie. Chodzę na różne spotkania literackie, ale nigdy nie uczestniczyłam w tak wzruszającym wieczorze. A książkę z całego serca polecam, jest tak świetnie napisana, że czasami zapominałam, że czytam o prawdziwych wydarzeniach.

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.