Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

niedziela, 7 października 2012

Spotkanie z Magdaleną Tulli


A we Wrocławiu od wtorku międzynarodowe święto opowiadaczy. Niestety, w tym roku zbyt wiele zdarzeń pokrywało się ze sobą i nie uczestniczyłam we wszystkich spotkaniach i czytaniach. Ale nie mogłam sobie odpuścić popołudnia z Magdaleną Tulli. Pisarka to dla mnie ważna. Nie pojawia się zbyt często w mediach, nie jest związana z żadnym periodykiem, gazetą, stowarzyszeniem, czy też grupą literacką. Spotkania z Magdaleną Tulli nie są organizowane zbyt często, choć byłam zdziwiona, gdy wczoraj autorka wyznała, że bardzo ceni sobie żywy kontakt z czytelnikami. Wtedy można patrzeć sobie w oczy.

Na spotkaniu poruszono mnóstwo tematów i gdyby tylko czas nas nie gonił, zapewne siedzielibyśmy w Tajnych Kompletach i rozmawiali do białego rana.
Zaczęło się od pisana- czymże jest ten dziwny fach, ten dziwny dar? Pisarka opowiadała, że w jej przypadku wszystko robi się samo. „Pisanie to układanie ładnych zdań (...) Zdania bardzo o siebie dbają"  skąd się biorą? Umysł człowieka jest tak skonstruowany, że myśli czasownikami. Każde zdarzenie, które nas spotyka to zalążek fabuły.
No tak, pomyślałam sobie, z tym się mogę zgodzić, ale nie każdy przecież może pisać. Tulli dopowiedziała, że rolą pisarza jest ułożenie zdań w odpowiedniej konstrukcji. Zdana same w sobie są piękne, powinny być, ale w kontekście mogą potrzebować oszlifowania, zmiany. Na tym polega tworzenie literatury.

Rozmawialiśmy również o sile literatury i obowiązkach pisarza. No bo pomyślcie sobie sami - każdy z nas tworzy zalążki historii, tak się porozumiewamy. Literatura tez jest sposobem komunikacji, ale pisarz potrafi  (albo i nie) tekstem manipulować. Jaka więc ciąży na nim odpowiedzialność za przekazanie czytelnikowi pewnej historii, czy powinien mieć jakieś zasady? Dla Tulli takimi aksjomatami są prawda i uczciwość. Należy się jednak wystrzegać pewności. Ludzie czują się bezpiecznie w tłumie, a gdy człowiek zostaje sam zaczyna mieć wątpliwości. Te wątpliwości to jedna z cech pisarza.

Marcin Hamkało, który prowadził spotkanie zapytał jeszcze o kondycję książki we współczesności. „Książki zdychają. Ludzie mają teraz więcej możliwości, więcej propozycji i jeżeli będą mieli do wyboru piwo, film, czy książkę, to wybiorą albo piwo, albo film".  Być może tak jest, ale zdenerwowałam się trochę, bo dyskusja o śmierci książki i tragicznym poziomie czytelnictwa od lat się toczy i od lat książki mają się dobrze. Ludzie czytają, przecież to widać po tłumach, które przychodzą na spotkania autorskie, na festiwale. Może nie kupują tyle książek, bo ich na to nie stać i rzeczywiście wola sobie pójść do kina. ale przecież w bibliotekach czytelnicy ustawiają się w kolejkach do niektórych tytułów. Poza tym ostatnimi czasy wzrosła liczba blogów, na których pisze się o książkach, jest mnóstwo portali, na których się o książkach dyskutuje. Więc o czym my mówimy?

Jeszcze jedna kwestia mnie zainteresowała. Książka Magdaleny Tulli „Włoskie szpilki" to rzecz nieco nietypowa dla pisarki. Jedni mówią, że to jest powieść, inni, że opowiadanie. Sama autorka mówi, że książka jest i jednym i drugim. Powstaje zatem pytanie- czy gatunek jest istotny? Czy jeżeli „Włoskie szpilki" są zbiorem opowiadań, to wtedy inaczej się je będzie odbierać niż wtedy, gdy byłyby czytane jako powieść?

A na koniec jedno piękne wyznanie. „Lubię książki, bo się można nimi zajmować w ciszy".
Dziś rozdanie Literackiej Nagrody Nike. Wiemy już, że Nagrodę Czytelników otrzymał Andrzej Franaszek. Trzymam kciuki za Tulli. 

Dopisek:
No to już po werdykcie. Jestem tak zdenerwowana, że zaraz chyba klawiaturę rozwalę. No żeby Bieńczyk dostał Nike? No ja was proszę. To była najsłabsza książka wśród finalistów! To jakieś nieporozumienie...

9 komentarzy:

  1. „Pisanie to układanie ładnych zdań (...) Zdania bardzo o siebie dbają" nooo cudowna fraza! Taka czuła, taka z miłością i troską o słowo. Ehhh. Zazdraszczam Ci tych spotkań, u nas nic się dzieje. Dramat jakiś. A co do poziomu czytelnictwa, to jakiś szał ostatnio wszędzie o tym mowa. Wczoraj w programie Hala odlotów także narzekali i bardzo mi się podobały słowa Franaszka, że ma takie wrażenie, że ci czytający wprowadzają jakiś terror w stosunku do tych nie czytających i że jego to przeraża. Ja też mam czasem takie wrażenie. Ci, którzy nie czytają czytać nagle (regularnie nie zaczną), a ci czytający namiętnie będą czytać bez względu na wszystko. Wychodzę z założenia, że nie każdy musi czytać i to czy ktoś czyta, czy nie o niczym nie świadczy. Kiedyś tak myślałam o świecie, że ja to się z tymi co czytają "bawić" tylko będę, ale na szczęście życie weryfikuje takie głupie i krzywdzące założenia:)

    Buziakuje Ciebie i Wojtusia mocno:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zgadzam się z Tobą w 100%. Książki to hobby. Tak jak film. Jak malowanie akwarelami. Jak zbieranie znaczków. Jeden lubi to inny tamto i takie gadanie,że czytelnictwo umiera jest durnowate. Za komuny poziom czytelnictwa był wyższy, bo literatura miała inną funkcję i nie było też tylu alternatyw. A teraz są. Może trochę ten współczynnik spadł, ale książka raczej nie zdechnie nigdy.

      Usuń
    2. Ach, uściskam, dzięki i Gibona pościskuj od nas i siebie tysz :)

      Usuń
  2. Ja też trzymam kciuki właśnie za tę książkę, choć jeszcze nie czytałam. Ale tak jakoś już podświadomie czuję, że to dobra proza, bo sama Autorka wydaje mi mądrą kobietą z tego co o niej do tej pory przeczytałam. I teraz u Ciebie. Dziękuję, że mi ją jeszcze przybliżyłaś.
    p.s co do czytelnictwa w Polsce, to problem jest raczej z cenami książek, nie z samym faktem czytania. Książki są zdecydowanie za drogie. Zauważam też wśród moich znajomych, że ludzie nie czytają nie tyle z braku czasu, co z lenistwa. Przecież to wymaga skupienia, a łatwiej pogapić się jednak w telewizor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ceny książek są rzeczywiście wysokie, ale są jeszcze biblioteki, znajomi. A brak czasu- teraz czyta się w inny sposób i w inny sposób się pisze. Choć czasu ciągle brakuje- to fakt. Dlatego mówiliśmy o tym,że spadek czytelnictwa wiąże się z tym, ze jest wiele innych rzeczy, które można robić, a nie czytać. Choć ja uważam, że jeśli ktoś lubi to czas właśnie na książkę przeznaczy.
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Też uważam, iż książka ma się całkiem nieźle nawet w natłoku innych rozrywek.
    Natomiast co do Tulli - szczerze powiedziawszy, nie znam nic - kiedyś próbowałam jakiś tomik, ale wybitnie mi nie szło.
    Nie mam typu na tegorocznego laureata, w ogóle mam wrażenie,że Nike jakby tak się "zdeklasowała", że już nie jest taka ważna, słynna, prestiżowa...tak jak Fryderyki - kiedyś to było wydarzenie, teraz nawet transmisji chyba nie ma ( a gala Nike o 23-ej, mi pora akurat pasuje, bo dziecię uśpię i wieczór mam wolny, ale generalnie programy kulturalne są ciemną nocą, no ludzie...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tulli jest ciężka. Pisze książki krótkie, ale mocno skondensowane. Pamiętam w jakim szoku byłam po przeczytaniu "Trybów". Jak można coś takiego robić z czytelnikiem, tak się z nim bawić i go w konia robić? Poza tym Tulli naprawdę buduje piękne zdania, jej książki to prawdziwa uczta dla estetyków słowa. A jeśli chodzi o Nike- tak, też uważam,że się zdeklasowała, ale i tak jakoś te emocje zostały. A gala jest chyba o 19. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Zadałaś sobie pytanie, które od jakiegoś czasu za mną "chodzi". Czy gatunek literacki jest tak ważny? Ostatnio zainteresowałam się literaturą irlandzką. W Irlandii bardzo popularne są kluby czytelnicze: grupy kilku osób, które umawiają się, że przeczytają jakąś książkę i spotykają się, by ją omówić. Czytane są powieści. Nie opowiadania, nie dramaty, tylko powieści właśnie. Dla autora nie-powieści to może oznaczać, że mniej osób sięgnie po jego dzieło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie szufladkują, bo muszą się odnaleźć jakoś w świecie. Gatunki literackie pomagają wybrać z morza innych książek, to co nas interesuje. Tylko, że współcześnie ta granica jest bardzo płynna. Pytanie jest takie: czy gatunek determinuje odbiór dzieła?

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.