Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

środa, 9 września 2015

Varujan Vosganian " Księga szeptów"






Autor: Varujan Vosganian
Tytuł: Księga szeptów
Przekład: Joanna Korwaś-Warwas
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
Seria: Rumuńskie Klimaty
Rok wydania: 2015



 Musiałem przeżyć wiele zupełnie nieistotnych lat, aby w końcu zrozumieć, że jedyny teoretyczny problem, który naprawdę jest interesujący, o którym chce się myśleć i mówić, a który od czasu do czasu nie daje spokoju, to zagadnienie pamięci. Oczywiście własnej (...) Co pamięć może pomieścić... Czego potrzebuje, a o czym nie warto wspominać. Tylko pamięć jest tym, co nazywa się tobą. Tylko ona tworzy i układa twoje życie.[1]

Rok 1958 rozpoczął się w środę, tego samego dnia narodziła się Europejska Wspólnota Gospodarcza. I jak to się zawsze dzieje się z latami, które nie są przestępne, a które zaczynają się i kończą w tym samym dniu tygodnia, rok 1958 zakończył się w środę, akurat w dniu, kiedy Flugencio Batista opuścił Kubę, wypędzony przez rewolucjonistów Fidela Castro (str. 159)*. To był również rok klęsk żywiołowych i zmian w polityce światowej, umarł papież Pius XII, a na świat przyszedł Varujan Vosganian, opowiadacz, kolekcjoner wspomnień ormiańskich starców swojego dzieciństwa, autor „Księgi szeptów".

Ormianie nie potrafią krzyczeć, szeptają swoje historie, przekazując je z pokolenia na pokolenie, by pamiętano o zmarłych, którzy ginęli tragicznie na przestrzeni XX wieku.

W dzieciństwie żyłem w świecie szeptów. Szeptane słowa wypowiadano z ostrożnością. Dopiero później dowiedziałem się, że szept niesie też inne znaczenia, takie jak czułość czy modlitwa (str. 31)*. Albo skarga.

W dniu 24.04.1915 roku zabito Daniela Varujana, poetę, oraz ponad trzystu innych intelektualistów. Ormianie tę datę traktują jako rocznicę dokonanego wówczas ludobójstwa, w którym zamordowano około 1,5 miliona kobiet, dzieci, mężczyzn. Ale ta data nie jest początkiem, wszystko zaczęło się już w roku 1895 i kontynuowane było pod różnymi postaciami do 1922 roku. O tym pisze Varujan Vosganian, choć „Księga szeptów" nie jest książką historyczną, to zapis stanów świadomości. Zawiera wprawdzie dokładne daty, opisuje miejsca, ale autor schodzi głębiej, uniwersalizuje, bo to co wydarzyło się na przestrzeni opisywanych przez niego lat, dzieje się zawsze, w różnych miejscach - cierpienie jest wtedy jednakowe.

Rumuński pisarz prowadzi nas przez czas i przestrzeń wypełnione tragicznymi losami ludności ormiańskiej z wioski Fokszany. Podążamy za nim, przekraczając kolejne kręgi śmierci w drodze do Deir ez-Zor, to najbardziej wstrząsające fragmenty w całej powieści. Towarzyszymy deportowanym w ich wędrówce, grzebiemy z nimi trupy, patrzymy na wygłodniałe dzieci, odwracamy wzrok, gdy zobaczymy ponadgryzane ciała nieboszczyków. I to wcale nie przez zwierzęta.

Hanna Krall w kilku wywiadach wspominała, że najważniejszy dla reportażu jest szczegół, przedmiot, wokół którego buduje historię swoich bohaterów. Varujan Vosganian odnajduje zapomniane przedmioty i opowiada przez ich pryzmat historie postaci, które balansują na krawędzi prawdy historycznej, a zmyślenia pączkującego na bazie niedopowiedzeń i białych plam. To opowieść o zaginionej broni Generała Dro, testamencie Hartina Fringhiana, tubie Mantu, mauzerze Misaka Torlakiana, ogromnym dzwonie z Vadu Roşki, miejscowości, w której brutalnie wymordowano w 1957 roku ludność, o drewnianych konikach - zwiastunach śmierci.

„Księga szeptów" to również historia miejsc, ulic i zapachów - magicznej Wielkiej Ulicy Zjednoczenia, gdzie Żydzi sprzedawali czas przeobrażający się w zysk, domu autora/narratora, w którym zapach kawy i owoców wypełniał wszystkie pomieszczenia, dając poczucie bezpieczeństwa, a zapach zakamarków nierozłącznie kojarzył się z dzieciństwem, które bez schowków i miejsc ukrytych jest pozbawione sensu.

Sceny rzezi i cierpienia przeplatają się z ciepłymi wspomnieniami o dziadkach-  Garabecie i Setrachu- dwóch odmiennych charakterów, z których jeden był filozofem krwi, a drugi filozofem życia codziennego. Varujan przepięknie prowadzi narrację, częstując czytelnika sensualnymi nasyconymi oniryzmem obrazami. Dlatego nie musicie się obawiać, że przygniecie was ogrom ludobójstwa, gnijących ciał, bo w „Księdze szeptów" idealnie zostały wymierzone proporcje.

Spędziłam z tą książką półtora miesiąca, choć nie jest to opasła cegła (456 stron), potrzebuje jednak czasu, jest wymagająca i egoistyczna. Nie mogłam jej czytać w tramwaju, czy też w innym miejscu publicznym, bo wtedy nie potrafiłam wejść w ten magiczny, oniryczny świat. Do lektury potrzebne mi było wyciszenie, bo w przeciwnym wypadku mogłabym nie usłyszeć wszystkich szeptów. Podobnie miałam przy lekturze książek Brunona Schulza, którego duch unosi się nad narracją Vosganiana. I nie wiem, ile w tej książce prawdy, ile w niej zmyślenia, ale nie jest to istotne. Ważna jest pamięć, która unieśmiertelnia i wciąż przypomina, że to jeszcze nie koniec, bo czas jest jak wąż, który gryzie własny ogon.

Książka bierze udział w Wyzwaniu 2015 - Ma więcej niż 215 stron

Cytaty oznaczone * pochodzą z książki „Księga szeptów" Varujana Vosganiana.


[1] Taras Prochaśko, Z tego można zrobić kilka opowieści, przeł.Renata Rusnak, wyd. Czarne, Wołowiec 2007, str. 71

5 komentarzy:

  1. Jestem naprawdę zaskoczona. Ta książka jest bardzo interesująca. Idę poszukać o niej więcej informacji i wypożyczam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano, jest, po pierwsze dlatego, że porusza temat, który nie jest jakoś szczególnie eksploatowany, bo o ludobójstwie Ormian niewiele się mówi, po drugie jest to przepięknie napisane, naprawdę książka wymaga sporej uwagi i wyciszenia, tytuł jest bardzo trafiony. Warto sobie zakupić.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka czeka na półce, uwielbiam taką oniryczną atmosferę, tym bardziej, że temat naprawdę jest bardzo trudny i refleksyjny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się to bardzo kojarzy z Schulzem. Zwłaszcza opisy miejsc, a już jak czytałam o kawie, to mi ślinianki pracowały. Piękne jest to wszystko, choć są też i bardzo drastyczne sceny

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.