Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

środa, 27 sierpnia 2014

Ludmiła Piasecka "52 tygodnie"



 



Autorka: Ludmiła Piasecka
Tytuł: 52 tygodnie
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2014




 
Recepta na szczęście?
 
Jak złapać szczęście na gorącym uczynku? Czasem wystarczy pohulać boso po kałużach, upiec chleb na zakwasie albo kochać się z mężem na kuchennym stole, a czasem trzeba na żywca zaszyć kilka ran - do takiego wniosku dochodzi Majka, bohaterka książki Ludmiły Piaseckiej „52 tygodnie".

Ma trzydzieści cztery lata, pracę jako wykładowczyni na uniwersytecie, męża Wojtka, bliźniaki Franka i Zośkę, psa Borysa i matkę, która ciągle się jej czepia i nadal traktuje jak małą dziewczynkę. Majka jednak nie czuje się szczęśliwa, ma wrażenie, że jest trybikiem w mechanizmie koła zębatego, a życie toczy się gdzieś obok. Postanawia zatem wywrócić swój świat do góry nogami, obiecując sobie: Przysięgam, że każdego z pięćdziesięciu dwóch następnych tygodni będę robić to, czego nie robiłam do tej pory; to co zawsze chciałam zrobić, ale byłam zbyt dużym tchórzem, by się na to zdobyć; to, co robiłam zbyt rzadko i byle jak, choć zasługiwało na więcej uwagi; to, co .sprawiało mi przyjemność, a na co prawie nigdy nie znajdowałam czasu. Do niektórych projektów wciąga rodzinę i to zdaje się być receptą na szczęście.

A ponieważ pytanie brzmi- jak złapać szczęście in flagranti, inspiracją dla Majki do wymyślania zadań na kolejne tygodnie jest codzienność. W ten oto sposób pani wykładowczyni staje się wolontariuszką w schronisku dla zwierząt, bo wkurzyli ją hycle, łapiący bezdomnego psiaka. Trafia również do hospicjum dla dzieci, gdy podchodzi do niej dziewczynka z prośbą o datki na operację dla Gabrysi. To są impulsy, które zsyła na Majkę rzeczywistość, kobieta zaczyna świadomiej rozglądać się wokół, dostrzegać innych, ich potrzeby, słucha historii przypadkowych ludzi, bo nigdy tego nie robiła, stara się odbudować relacje z rodzeństwem, próbuje coachsurfingu, handmade'u, masażu dźwiękiem, rozpieszcza męża i dzieci własnoręcznie upieczonymi smakołykami (w książce są przepisy, które można wykorzystać do własnych kulinarnych popisów), medytuje, zamienia samochód na rower, ale na samym początku zamraża portfel. Dosłownie. W zamrażarce.

Pięćdziesiąt dwa tygodnie pozwalają Majce nie tylko na zatrzymanie się i spojrzenie z dystansu na siebie, ale również pomagają w zauważeniu potrzeb rodziny. Kobieta odkrywa, że nie musi być idealną matką, bo dzieciaki i tak będą ją kochać, a mąż po dziesięciu latach małżeństwa nadal patrzy na nią maślanym wzrokiem, którego nie dostrzegała w pędzie. Sielanka? Owszem, książka Ludmiły Piaseckiej to taka bajka-poradnik dla zmęczonych życiem kobiet. To opowieść mogąca być inspiracją do tego, jak wychylić się z trybików koła zębatego i trochę odetchnąć od machinalnego wykonywania ciągle tych samych rzeczy. Jednak nie do końca historia Majki mnie przekonuje. Za co się bowiem bohaterka nie chwyci, to jej się udaje. W życiu tak nie bywa i energii nie zawsze starcza na kopanie się z rzeczywistością i marudami, którzy za wszelką cenę chcą nas z powrotem w trybiki machiny wcisnąć.

Majka zaczyna żyć w nieco bajkowej rzeczywistości, a odbiciem jej stanu ducha staje się język, którym opisuje kolejne tygodnie, język przepełniony rozbudowanymi metaforami, sensualistycznymi porównaniami, rozleniwiony i polukrowany egzaltacją. Czasami drażni, niekiedy zaskakuje i nawet w niektórych momentach bawi.

Nie wiem, czym jest twoje szczęście. Każdy tworzy jego własne odbicie. Wiem tylko, że nie warto szukać go w tłumie (...) Kiedy myślę o swoim szczęściu, widzę mozaikę codzienników. Zbiór rzeczy małych - podsumowuje swój eksperyment bohaterka. To jest jej recepta, która może być inspiracją do poszukania naszych własnych dróg, jeżeli ich jeszcze nie znaleźliście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.