Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cytaty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cytaty. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 21 czerwca 2016

O Turkach

[źródło zdjęcia]


Busbecq uważał, że w życiu są dwa błogosławieństwa: książki i przyjaciele. A ich liczba winna być kontrastowo różna; bez liku książek i tylko garstka przyjaciół. Gdy uzmysłowił sobie, że Dżahan nie jest ciemnym kornakiem, za którego go wziął, zaczął z nim prowadzić dysputy jak cudzoziemiec z cudzoziemcem.
- Turcy traktują papier z wielką estymą - prawił Busbecq. - Jeśli widzą choćby skrawek na ziemi, podnoszą go i kładą gdzieś wysoko, żeby nikt go nie deptał. Ale czyż to nieosobliwe, że chociaż taką czcią darzą papier, nie interesują ich książki?
- Mojego mistrza interesują- zaprotestował Dżahan.
- Tak. I będziemy się modlić o jego zdrowie- oznajmił Busbecq. - Jeszcze jedna rzecz mnie tutaj dziwi: Turcy nie mają poczucia chronologii. To pierwsza rzecz, którą każdy cudzoziemiec winien usłyszeć o tej krainie. Plączą im sie wydarzenia historyczne. Po jutrze następuje dzisiaj, a dzień jutrzejszy może poprzedzać wczorajszy.

[Elif Shafak, Uczeń architekta, przeł.: Jerzy Kozłowski, Znak, Kraków 2016, str. 159.]

środa, 15 czerwca 2016

O Czechach





Spoko.
Czech pokonał Czecha.
Spoko.
Nie pierwszy, nie ostatni raz.
Czesi są mądrzy.
Nie mówię, przemądrzali, tylko mądrzy.
I tak w kółko. Jesteśmy rozerwani na pół. Jesteśmy Europejczykami. Jesteśmy Antyeuropejczykami. Jesteśmy wkurwieni. Szczerzymy się. Jesteśmy rozgoryczonymi patriotami. Jesteśmy lewakami. Nie chodzimy do kościoła. ale wierzymy w świętego Mikołaja. Zawsze jesteśmy gdzieś tylko do połowy.

[Jaroslav Rudiš, Aleja Narodowa, przeł.: Katarzyna Dudzić -Grabińska, Książkowe Klimaty, seria: Czeskie Klimaty, Wrocław 2016, str. 112]

piątek, 3 czerwca 2016

O tym jak Elvis, Daniel i Sosi zamieszkali w Wasi



Było ich trzech: Elvis, Daniel i Sosi. Poznali się na ulicy, trzymali ze sobą. Byli inni - nie wąchali terokalu, nie palili marihuany. Nie zażywali żadnych narkotyków. Pozostali nie wierzyli, zapraszali, proponowali.
- Nigdy nie miałem ochoty spróbować. Wiedziałem, że to złe. Zresztą, wszyscy tak mówili - wspomina Elvis.
Któregoś razu pojechali na plażę, żeby się wykąpać i spotkali chłopaków z Wasi. Sosi ich znał, bo kiedyś tam mieszkał. Ci z Wasi powiedzieli, że w czwartki jest dzień otwarty- każdy może przyjść, umyć się , pobawić, zjeść, odpocząć. I jakiś czas później Elvis, Daniel i Sosi zamieszkali w Wasi.

[Beata Szady, Ulica mnie woła. Życiorysy z Limy, Czarne, seria: reportaż, Wołowiec 2016, str. 119]

wtorek, 31 maja 2016

O sowach



Nie, synku - roześmiał się Tata. Sowy śpią w dzień. Jarko zastanowił się (siedzieli wtedy na kamieniach zalegających plażę na końcu miasta). To skoro śpią w dzień, to i może śnią w dzień? - zapytał. Może i śnią - mruknął Tata, któremu też się zachciało spać. Tato, a skoro one śnią w dzień, to nasza jawa jest snem sów, prawda? A jawę sów my z kolei śnimy, kiedy nocą kładziemy się spać? Tata usiadł prosto na swoim kamieniu, jak gdyby chciał się upewnić, że usłyszał te zdania naprawdę, i spojrzał ze zdziwieniem na syna. Nie myślałem o tym nigdy w ten sposób- odezwał się po chwili. A Jarko poczuł gwałtowny przypływ dumy.

[Jerzy Sosnowski, Sen sów, Wielka Litera, Warszawa 2016, str. 65]


wtorek, 24 maja 2016

O ludziach w żałobie



Ludzie świeżo przez kogoś osieroceni mają szczególny wyraz twarzy, rozpoznawalny zapewne tylko dla tych, którzy widzieli go na własnych twarzach. Widziałam go na swojej twarzy i teraz zauważam u innych. To wyraz całkowitej bezbronności, nagości, odsłonięcia. Wyraz twarzy kogoś, kto z rozszerzonymi źrenicami wychodzi z gabinetu okulisty w jasne światło dnia, albo kogoś noszącego okulary, komu nagle każą je zdjąć. Ludzie, którzy kogoś stracili, wydają się nadzy, bo sądzą, że są niewidzialni.

[Joan Didion, Rok magicznego myślenia, przeł. Hanna Pasierska, Znak literanova, Kraków 2016, str. 97]